Strony

niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 5

Przez wszystkie godziny czułam ogromną satysfakcję względem Niall'a. Blondyn, za każdym razem kiedy mijał mnie na szkolnym korytarzu, miałam wrażenie, że chce mnie zabić wzrokiem. Pewnie miał nadzieję, że pójdzie z nią do łóżka, lecz po moim trupie, bo nie dam skrzywdzić mojej przyjaciółki. Takich facetów jak Niall, poznaje się od razu. Na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że jest takim typem, który zostawia dziewczyny po jednej nocy. Tym bardziej dziwił mnie fakt, że był z kimś w związku.

Wychodząc z budynku, w którym właśnie skończyłam lekcje, na moją twarz padły przyjemne promienie słoneczne. Puściłam drzwi wyjściowe, poczym ustałam przed budynkiem i zaczęłam czekać na Kate, z którą się umówiłam.

Myślałam, że będzie ona zła na mnie, lecz nie, a zdziwiło mnie to. Nawet przyznała, że dobrze, że się o tym dowiedziała, bo mogła narobić sobie niepotrzebnych nadzieji, a nie chce mieć chłopaka na jedną noc. Ale z drugiej strony, bardzo dobrze ją znałam i widziałam, że mnie okłamuje, lecz nie chciałam wywoływać niepotrzebnych kłótni.

Stojąc przed szkołą, która była połączeniem gimnazjum, do którego ja uczęszczałam i liceum, co chwila patrzyłam czy nie wychodzi Kate, ale za każdym razem okazywało się, że jej nie widać.

Myślałam już, że o mnie zapomniała gdy ujrzałam postać mojej przyjaciółki. Jej mina nie była taka jak zawsze. Teraz, na jej twarzy było widać widoczne rozwścieczenie. Nawet nie zawuważyłam kiedy dziewczyna znazlazła się obok mnie, tak szybko szła, jak piorunem.

- Boże, co się stało?! - zapytałam, ale byłam też trochę rozbawiona, bo jej mina była trochę zabawna.
- Nie, nic wcale. Tylko po prostu gdy jakiś chłopak mi się spodoba, to okazuje się skończonym dupkiem, świetnie nie? - powiedziała z sarkazmem, a mi zrobiło jej się trochę szkoda.

Gdy jakiś chłopak jej się spodobał, od początku wiązała z nim jakieś nadzieję, a w większości przypadków okazywały się one zgubne i nic z tego nie wychodziło. Wiedziałam, że Kate nie chce, abym się nad nią użalała i nie miałam zamiaru tego robić, chociaż była moją najlepszą przyjaciółką.

- Oj, tam. Nie warto się smucić przez takiego dupka. - powiedziałam, a ona spojrzała na mnie ze wzrokiem 'łatwo Ci mówić'. Z drugiej strony znała go dopiero 1/2 dni to nie mogła się przyzwyczaić, albo nie mogło jej zacząć zależeć na nim. On tylko jej się podobał, kolejny chłopak, który był przez chwilę, ale zniknął tak samo szybko jak się pojawił.

Kiwnęłam głową w kierunku, w którym miałyśmy iść. Zobaczyłam jak dziewczyna tylko przekręca oczami, ale po chwili ruszyła się z miejsca i oboje szłyśmy. Nie wiedziałam gdzie mamy iść, bo było tylko powiedziane, że spotykamy się po szkole. Tak naprawdę to teraz szłyśmy przed siebie.

- Idziemy do kawiarni? - spytała, a ja w odpowiedzi pokiwałam głową. Obie ruszyłyśmy w kierunku budynku. - A jak tam przygotowania do sobotniej randki? - spytała, a mi się dopiero o tym przypomniało, wyleciało mi to z głowy. Chociaż nie miałam czym się przejmować, bo był dopiero piątek czyli to jutro!
- To dopiero jutro, ale chcę wyglądać idealnie, bo jest to randka z chłopakiem, o którym od jakiegoś czasu marzyłam, a teraz idę z nim na randkę. Dlatego też chcę, aby ten wieczór był wprost idealny. - uśmiechnęłam się na koniec swojej wypowiedzi.

Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Jeszcze do przedwczoraj myślałam, że Patrick pozostanie moim niespełnionym marzeniem, a jednak się to zmieniło. Chociaż cały czas było to jak sen, z którego nie chcę się obudzić.

- Widzę, że ktoś jest tu bardzo szczęśliwy. - powiedziała, a ja nadal z uśmiechem wbiłam swój wzrok w ziemię. Teraz, wydawała mi się być bardzo ciekawa. A ja sama nie wiedziałam czemu tak robiłam. Nie lubiłam patrzeć komuś w oczy gdy mówiłam o swoich uczuciach. Nie było to dla mnie trudne, ale nadzwyczajniej w świecie nie umiałam w takich monentach patrzeć komuś w oczy.

- Więc musisz też dobrze wyglądać, abyś się jeszcze bardziej mu spodobała. - powiedziała, radosnym głosem. W głowie pojawiła mi się przykładowa scena mnie i Patrick'a z sobotniej randki. Chciałabym, aby tak było lecz jest to tylko wyobraźnia.
- Tak, chociaż i tak nie wiem czy będę wystarczająco ładna jak dla niego.
- Oj, nieprzesadzaj. Jesteś śliczna i każdy chłopak marzy, aby się z tobą umówić. - powiedziała, a jej wypowiedź brzmiała jak matki. Mówiła mi coś co chciałam usłyszeć i tylko, dlatego, abym poczuła się szczęśliwa lub zwyczajnie lepiej.

Wymusiłam się na nikły uśmiech. Tak naprawdę nigdy nie wierzyłam w to, że jestem wystarczająco ładna, tak jak inne dziewczyny. Zawsze, uważałam, że jestem brzydka i nikomu się nie podobam, ani nigdy nie spodobam.

Szłyśmy w ciszy do pobliskiej kawiarni. W drodze do niej myślałam o wydarzeniach z ostatnich dni mojego życia. W jednym momencie całkowicie się wywróciło do góry nogami i nic już nie będzie takie jak kiedyś. Jedyny plus tego to, to że partnerka mojego ojca nie mieszka z nami, bo nie wiem czy bym wytrzymała z Niall'em pod jednym dachem, to by było okropne i mogłoby dojść do czegoś strasznego.

Wchodząc do budynku od razu zauważyłam ludzi siedzących przy stolikach, które znajdowały się na parterze i pierwszym piętrze. Wystrój był bardzo przyjemny, co dało się zauważyć na pierwszy rzut oka.

Wraz Kate, udałyśmy się do stolika, który znajdował się na górze. Usiadłyśmy na przeciwko siebie, a wtedy spojrzałam na nią, a ta patrzyła w inną stronę, która była za mną. Odwróciłam się w tamte miejsce i ujrzałam mojego ojca wraz z Maurą. Zdziwiłam się, że są tutaj i to o takiej porze gdzie oboje powinni prawdopodobnie znajdować się w pracy, ale nie zamierzałam dochodzić się tego, i wtrącać w ich życie.

Kiedy wstawałam ze stolika, Maura mnie zobaczyła i posłała w moją stronę promienny uśmiech.
- Zaraz wracam. - powiedziałam w stronę Kate i już mnie przy niej nie było, a po paru chwilach byłam przy stoliku mojego ojca i jego partnerki.
- A co wy tu robicie? - spytałam od razu.
- A przyszliśmy porozmawiać. - odpowiedział na moje pytanie ojciec. Spojrzałam wtedy na nich i nprawdę musiałam przyznać, że pasowali do siebie naweymt pod względem zewnętrznym.
- No ok. To ja wam nie przeszkadzam. Do widzenia. - zwróciłam się do Maury w swoim ostatnim zdaniu, po czym wróciłam do swojej przyjaciółki.

Ujrzałam na stoliku dwa puchary z lodem, na sam ich widok zachciało mi się uśmiechnąć. Tak, bardzo lubiłam lody i była to moja ulubiona słodycz, dlatego też gdy tylko usiadłam przy stoliku zabrałam się za jedzenie przysmaku.

Trochę źle mi było, że parę metrów za mną siedzi mój ojciec i w dodatku widzi każdy mój ruch, dlatego też w głowie już wiedziałam, że gdy tylko skończymy nasze porcje lodów, to od razu zaciągne ją do wyjścia z kawiarni.

***
Stałam właśnie przed szafą i szukałam odpowiedniego ubrania, które założę za parę godzin na randkę z Patrick'iem. We wnętrzu siebie czułam przeogromne szczęście i nie mogłam doczekać się jak będzie ona wyglądać.

Po dość krótkich poszukiwaniach postanowiłam włożyć niebieskie rurki i czarną bluzkę na krótki rękaw. Nie zamierzałam się zbytnio stroić, ale też nie zamierzałam wylglądać jak jakiś żul. Wzięłam przygotowane ubrania i udałam się z nimi do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, po czym założyłam je na siebie. Zrobiłam lekki makijaż, a na swoich włosach przygotowałam loki. Spojrzałam w lustro i musiałam przyznać, że naprawdę dobrze wyglądałam.

Kiedy miałam wychodzić z łazienki, usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że nie muszę spieszyć się na dół, ponieważ ojciec był w domu i za pewne sam otworzy drzwi.

~~~~~~~
Wiem co pomyślicie i macie rację. Ten rozdział jest chyba najgorszy jaki do tej pory napisałam, ale mam nadzieję, że nie zrazicie się i będzie ze mną nadal. Widzieliście już zwiastun do tego opowiadania? Jeżeli nie, jest w zakładce ,,Zwiastun"

P.s Jeśli chczecie do mnie napisać lub popisać ze mną, a nie chczecie robić tego na asku, możecie napisać do mnie na e-maila julia.m698@onet.pl Zapraszam :) Uciesze się jeśli z tego skorzystacie :)

Czekam na komentarze, szczere :)

ask.fm/Juliaaaa235

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 4

Kiedy usłyszałam dźwięk mojego budzika, w komórce, automatycznie chciałam pójść dalej spać, ale wiedziałam, że jest to niemożliwe. Dlatego wyłączyłam go, poczym głośno westchnęłam. Od początku mojego przebudzenia wiedziałam, że nie mam zbytnio dobrego humoru. Byłam nie mial wściekła, sama nie wiedząc co było tego powodem.

Powoli zwlekłam się z łóżka, podchodząc do szafy, przy której stałam tak naprawdę pół przytomna, ponieważ oczy cały czas mi się zamykały, a na nogach ledwo stałam. Po dość długich wyszukiwaniach, które spowodowane były moim niewyspaniem, wybrałam ubrania odpowiednie na dzisiaj, w których będę się dobrze czuła.

Wybrane ciuchy wzięłam do łazienki, w której przekręciłam kluczyk w drzwiach. Położyłam je na krzesełku, a piżamy, które miałam na sobie ściągnęłam, wkładając do kosza, poczym weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę, ustawiając ją na idealną temperaturę. Opłukałam swoje ciało, a następnie wzięłam na dłonie źel pod prysznic, który wtarłam w swoje ciało, a potem opłukałam z niego piane. Wyszłam spod prysznica owinięta ręcznikiem i zaczęłam ubierać się we wcześniej przygotowane ubrania, następnie wykonałam mekijaż, uczesałam się, i umyłam zęby.

Wychodząc z łazienki, zapakowałam potrzebne na dzisiaj książki i inne rzeczy, poczym szybkim krokiem udałam się do wyjścia z domu. Nie miałam dzisiaj ochoty jeść śniadania lub rozmawiać z ojcem, dlatego też gdy tylko założyłam na swoje nogi buty, a na tłów kurteczkę, wyszłam na zewnątrz. Od razu zauważyłam, że panuję dzisiaj bardzo ładna pogoda, lecz może to w każdej chwili się zmienić, a to za sprawą miasta w jakim mieszkałam. W Londynie, pogoda czasami potrafiła się zmienić w ciągu godziny, ze słonecznej w deszczową, a za chwilę znowu się zmienić. Ale i tak kochałam te miasto.

Idąc moją odwieczną drogą do szkoły. Pomyślałam o wczorajszym sms'ie, którego dostałam w sklepie. Teraz, w przeciwieństwie do wczoraj, zastanawiało mnie kto go napisał. Tym kimś musiała być osoba, która mnie zna, ponieważ miała mój numer telefonu, a ja nie daje go przypadkowym osobom. Jego treść, była dość dziwna, chociaż to może źle powiedziane.

Wyjęłam ze swojej torby komórkę, poczym weszłam w wiadomości i kliknęłam na wczorajszego sms'a. Patrzyłam na numer, lecz nic mi on nie mówił i nie przypominałam sobie, abym go znała. Następnie swój wzrok przeniosłam na treść jaka tam widniała, ale szybko uznałam, że jest to bezsensowne i włożyłam komórkę z powrotem do torby.

W tamtym momencie, cała energia jaka we mnie jeszcze była, wyleciała. Wszystkiego mi się odechciało, a jedyne czego chciałam to, to aby ten człowiek zninknął z mojego życia. Był arogancki pod każdym względem i zdecydowanie zbyt pewny siebie. Jego kpiący uśmieszek nigdy nie schodził z jego twarzy. Miałam już go serdecznie dosyć. Miałam tylko nadzieję, że mnie nie zobaczy, bo mógłby wymyślić znowu coś beznadziejnego.

Kierowałam swoje kroki, w kierunku grupki, w której stał Niall. Niestety musiałam obok nich przejść, ponieważ nie było innej drogi do wejścia do szkoły. Cały czas zerkałam w tamtym kieruku, ale uważałam, aby nie napotkać wzroku, chłopaka Wiedziałam, że nawet w najmniejszej sytuacji, chłopak wynajdzie pretekst, aby mi dopiec.

- Holluś, pozdrów naszego tatusia. - powiedział, ale dość cichu i tuż obok mnie. Chociaż to dobrze zrobił, bo nie miałam najmniejszej ochoty, aby ktoś ze szkoły wiedział, że nasi rodzice się spotykają.
- Po pierwsze, nie mów do mnie Holluś. Po drugie, mój ojciec nie jest twoim ojcem. A po trzecie, najlepiej będzie jeżeli nie będziesz się do mnie odzywał. - powiedziałam, poczym chciałam odejść, lecz Niall mi to uniemożlowił.
- Nie martw się. To nie potrwa długo. Zresztą...a nie będę nic Ci mówić, sama zobaczysz. - powiedział, a z jego miny dało się wywnioskować, że nie jest zbytnio z tego czegoś zadowolny.

Byłam ciekawa tego co mi zaczął mówić, ale niezamierzałam go prosić, aby dokończył. Nie będę się upokarzać przed kimś takim jak on. Nie warto, a zresztą sam powiedział, że niedługo się dowiem. Chociaż nie mogłam mu do końca wierzyć.

Przekręciłam oczami, a następnie go minęłam kierując się do wejścia do szkoły. Niezamierzałam przebywać dłużej w jego towarzystwie. On mnie naprawdę irytował. Nie wiedziałam jak on może podobać się dziewczynom, a co trzecia lub co druga, ślini się na jego widok.

Pchnęłam szklane drzwi i weszłam do środka szkoły. Od razu dało się usłyszeć gmer i śmiech uczniów jacy tam się znajdowali, ale do tego już przywykłam. Zawsze gdy zmierzałam korytarzem miałam wrażenie jakby wszystkie pary oczu skierowane były w moją stronę.

Szłam, rozglądając się na każdą ze stron, aby dostrzec moją walniętą przyjaciółkę, którą mimo wszystko kochałam. Byłam ciekawa czy przeszło jej w związku z Niall'em i miałam nadzieję, że tak, bo nie chciałam, aby Kate z nim byłam.

- Cześć, kochanie. - przywitała się ze mną, Kate, całusem w policzek.
- Hej. Wiesz, spotkałam tego dupka przed szkołą i oczywiście musiał już coś powiedzieć. - nie musiałam mówić o kogo chodzi, bo dziewczyna dobrze wiedziała kogo mam na myśli. Jak zwykle zrobiła skwaszoną minę, kiedy mówiłam o jakimś chłopaku, który jej się podobał, a ja wyrażałam się o nim niezbyt dobrze.
- O bardzo przyjstojnym dupku, zapomniałaś dodać. A tak poza tym, naprawdę tak go nie lubisz?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Od samego początku wiedziałam, że nie będziemy przyjaciółmi, ale nie myślałam, że jest, aż taki. - zakończyłam swoją odpowiedź, nie otrzymując od Kate żadnego słowa.

Szłyśmy przez szkołę w zupełnym milczeniu, żadna z nas się nie odzywała. Nie wiedziałam czy przyjaciółka się na mnie obraziła, czy jest też inny powód ciszy, która pomiędzy nami panowała.
- Kate, czy coś się stało? - spytałam, a ona lekko się uśmiechnęła.
- Nie. Tylko tak po prostu się zamyśliłam. - powiedziała, ale sama nie wiedziałam czemu, ale nie uwierzyłam jej, zbyt dobrze ją znałam, lecz nie zamierzałam ciągnąć tematu, którego ona nie chciała dalej prowadzić. Chociaż zawsze nie mogę się powstrzymać i czegoś nie palnąć, tak było, i tym razem.

- Kate, posłuchaj. Nie chcę, abyś mnie źle zrozumiała, ale nie chcę, abyś spotykała się z Niall'em lub coś podobnego. Tu nie chodzi, że on mi się podoba, albo jestem o niego zazdrosna, bo nie i tak jest w 100%. Ale od początku nie czuję, aby był on dobrym człowiekiem, chociaż w małym stopniu. Ja chcę Cię tylko ostrzec, bo nie chcę, żebyś się w coś wpakowała.

Odetchnęłam, kiedy jej to powiedziałam. Naprawdę martwiłam się o nią, bo była dla mnie jak siostra, a Niall nie był wart czegoś, czego będzie później żałowała. Nie zasługiwał na to.

Stałam i patrzyłam się w twarz przyjaciółki, która była dość zmieszana. Chciałam, aby coś powiedziała lecz ona milczała, a na dodatek błądziła wzrokiem za mną.
- Stoi za mną, tak? - spytałam, a Kate przeniosła wzrok z postaci za mną, na mnie i z powrotem na nią. Już zrozumiałam, że się nie myliłam.

- Nie tylko wyszczekana, ale również bystra. - zaczął, obkrążając mnie i stając teraz obok, Kate. - Czy mogłabyś dziewczynko nie wyrażać się na temat, o którym nic nie wiesz? A wogóle, kim ty jesteś, aby mnie oceniać, co? Jakąś zasraną księżniczką, która wie o mnie wszystko? Czy może moją matką? Wiesz coś o mnie czy tak na ogół oceniasz ludzi po okładce?

Jego głos był dość zdenerwowany, ale nie przejmowałam się tym. Niezamierzałam przyznawać racji komuś, do kogo nie mam żadnego szacunku. Może teraz pomyślicie, że znam go zbyt krótko, aby oceniać, ale na pierwszy rzut oka można zauważyć, że jest co najmniej wulgarnym człowiekiem.

- A czy mamusia Cię nie nauczyła, że nie wolno podnosić głosu na kobiety? A może mówiła, tylko ty jesteś taki tępy, że nawet tego nie zrozumiałeś. A zresztą nie ważne, co do tego co mówiłeś przed chwilą to chcę powiedzieć, że może i znam Cię krótko, ale od razu poznałam jaki jesteś.
- No to zachowaj to dla siebie, a nie straszysz koleżankę względem mnie. Ona chce się ze mną zaprzyjaźnić, a ty co robisz?

Niall, objął Kate ramieniem i ze cwaniackim uśmiechem spojrzał w moją stronę. Wiedział jak mnie wyprowadzić z równowagi i właśnie to robił.

- Nie, Niall. Oboje dobrze wiemy jaki jesteś i nie musisz teraz udawać. A jeżeli chczesz się zaprzyjaźnić z moją przyjaciółką, to ty czy ja mam powiedzieć, że masz dziewczynę? - spytałam, i jak przed chwilą wydawało mi się, że był zdenerwowany, to teraz był potrójnie taki. Kate, patrzyła na mnie zdezorientowana, wiedziałam, że taka wiadomość ją mocno wstrząsnęła, ale musiałam jakoś dopiec Niall'owi. Jeżeli uważał, że zaliczy każdą dziewczynę z tej szkoły, to był w błędzie. Nie dopuszczę do tego, aby cierpiały przez takiego dupka i nieważne czy je lubiłam, czy też nie.

Blondyn, patrzył na mnie z jadem w oczach, a ja się słodko uśmiechnęłam i wzruszyłam ramionami, poczym odeszłam.

~~~~~~~
Jak widzicie nie wytrzymałam bez pisania. I muszę wam nawet powiedzieć, że wróciła mi chęć do tego, ale nie zapeszajmy ;)
Liczę na wasze szczere komentarze.

P.s Jest zwiastun do opowiadania i znajduje się w zakładce Zwiastun.

sobota, 21 lutego 2015

Informacja!

Chciałabym, was poinformować, że robię sobie "wolne" od pisania. Teraz, jest to dla mnie tylko przykrym obowiązkiem, który muszę wypełniać, a nie sprawia mi to przyjemności, a nie chcę pisać na siłę. Więc do zobaczenia, do następnego rozdziału.
Przepraszam

środa, 18 lutego 2015

Zwiastun!

Zapraszam na zwiastun, do tego oto opowiadania :)

https://www.youtube.com/watch?v=_ciOzJrrWlw&feature=youtube_gdata_player

sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 3

Kiedy przebierałam się ze stroju na w-f, w normalne ciuchy, byłam mega wkurzona. Co chwile czułam na sobie wzrok innych dziewczyn, a było to spowodowane Niall'em. Cały czas wypytywały mnie o niego. A dodatkowo przez całą lekcję gadały tylko o nim, a jak nadarzyła się tylko jakaś okazja, robiły wszystko, aby zwrócić na siebie jego uwagę. Było to naprawdę żenujące.

Gdy już miałam wychodzić z szatni, jedna z moich koleżanek, która już wcześniej wyszła z pomieszczenia, zastała mi drogę. Jeżeli powie tylko coś o Niall'u, to słowo daję, że coś jej zrobię.

- Patrick, ten z drugiej klasy liceum, kazał Ci przekazać, że czeka na Ciebie przed szkołą. - powiedziała, a mnie momentalnie zatkało. Nie wiedziałam czy mówi prawdę, czy jest to jej żart względem mnie, ale warto się przekonać. Dla takiego chłopaka warto. Bez żadnego słowa minęłam dziewczynę i udałam się do wyjścia ze szkoły.

Cały czas zastanawiało mnie to, co może odemnie chcieć, Patrick. Chociaż, że jeszcze nie wiedziałam to już byłam w siódmym niebie. Byłam wprost w niebowzięta tym, że chłopak, w którym jestem zakochana chcę ze mną pogadać. To było niesamowite.

Gdy chwyciłam za drzwi i je popchnęłam, od razu zaczęłam się rozglądać za chłopakiem. Długo nie musiałam szukać, bo po chwili zauważyłam Patrick'a, który stał oparty o mur budynku. Gdy mnie zobaczył, zaczął kierować się w moim kierunku. Miałam wrażenie, że kroki jakie stawiał w moją stronę i te wszystkie sekundy trwały wieczność. Dłużyły się one jak nigdy dotąd.

- Cześć. Samantha, powiedziała mi, że czekasz na mnie. - zaczęłam, gdy ustaliśmy na przeciwko siebie.
- Tak, tak. Mam pytanie do Ciebie, ale nie tu. Przejdziemy się? - spytał, a ja pokiwałam głową. Oboje ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku, jednagże ufałam Patrick'owi pomimo tego, że aż tak bardzo dobrze go nie znałam. Jego osoba, muszę przyznać, że trochę mnie krępowała, a w szczególności kiedy szliśmy tak blisko siebie.
- Powiesz mi wreszcie o co chodzi? - zapytałam, bo ta cisza mnie mocno krępowała, nie było by takiej sytuacji gdyby był to ktoś inny, ale w tej sytuacji...

Zobaczyłam wtedy, że jesteśmy w parku nie daleko szkoły, który jest bardzo ładny. Drzewa były już zielone, a ławki, obok ścieżek, były idealnie brązowe. Ponadto, w niektórych miejscach były posadzone bardzo ładne kwiaty. To miejsce było przepiękne.

- Holly, spytam wprost. Co robisz w sobotę wieczorem? - zapytał, a mnie zatkało. Dosłownie. Stałam i nie mogłam się ruszyć. Byłam w szoku, że taki przystojniak jak on, chce się ze mną umówić. Chociaż on wcale nie powiedział, że jest to randka, tylko spytał co wtedy robię.
- Nie mam planów
- To dobrze. Bądź gotowa na 20. - powiedział, a po chwili już go nie było. Sama nie wiedziałam co jest grane, ale po mimo tego byłam szczęśliwa. A zresztą kto by nie był?

Stałam cały czas w tym samym miejscu i podążałam wzrokiem za sylwetką chłopaka, która z każdą chwilą się oddalała. Byłam zamurowana, to wszystko zadziało się tak szybko, że nie byłam w stanie tego opisać. Nawet nie wiedziałam jak mam być ubrana i gdzie ja wogóle idę. Te wszystkie emocje się we mnie buzowały, a ja byłam bardzo podekscytowana.

Chwilę jeszcze tam postałam, a potem ruszyłam się z tego miejsca. Cały czas w głowie przywoływały mi się słowa Patrick'a. Nie wiedziałam czy ma być to randka, czy zwykłe koleźeńskie spotkanie, ale musiałam wyglądać bardzo ładnie. W końcu muszę zrobić na nin wrażenie.

Przemierzając ulice Londynu, pomyślałam, że muszę o wszystkim powiedzieć, Kate, dlatego też wyciągnęłam z kieszeni rurek telefon, po czym wybrałam numer mojej przyjaciółki. Jeden sygnał..
nic. Drugi sygnał...nic. Trzeci sygnał...nic. I wreszcie po czwartym sygnale odebrała.
- Cześć, słońce. Co tam? - spytała.
- Nie uwierzysz w to, co Ci zaraz powiem! - zapiszczałam, podekscytowana.
- Cieszę się razem z tobą. - odpowiedziała, a ja się zdziwiłam. Jeszcze nic nie powiedziałam, a ona już mi wyjeżdża z takim tekstem.
- Ale nawet niezdążyłam nic powiedzieć...
- Patrick, mi wszystko rano powiedział.

I cała sprawa się wyjaśniła. Rozmawiali o mnie, a ja głupia się zamartwiałam, a wyszła z tego bardzo miła niespodzianka. Lepszej nie można sobie wymarzyć. Cała droga do domu, upłynęła mi na rozmowie z przyjaciółką. Zarówno ona jak i ja, bardzo się cieszyłyśmy odnośnie sobotniego wieczoru. Dowiedziałam się też, że ma być to prawdopodobnie randka, z czego jeszcze bardziej się cieszyłam. Naprawdę myślałam, że to nigdy nie nastąpi.

Cały czas byłam w skowronkach. Czułam się jakbym szła kilka centymetrów nad ziemią i mogłam wszystkim pokazać jaka jestem szczęśliwa, mimo, że tak naprawdę nic się jeszcze nie zaczęło, ale to kwestia czasu.

Do końca w sumie nie wiedziałam jak to możliwe, bo wcześniej wydawało mi się, że wogóle się mną nie interesuje, ale były to zapewne pozory, które wreszcie się wyjaśniły. Nie mogłam już doczekać się soboty, a były jeszcze całe trzy dni. Sama nie wiedziałam jak wytrzymam trzy dni do soboty.

***
Był wieczór, kiedy szłam ciemnymi ulicami Londynu, do sklepu po zakupy, o które poprosił mnie mój ojciec. Nie miałam zbytnio nic ciekawego do roboty, dlatego też się zgodziłam, chociaż zbytnio nie lubiłam wychodzić sama o tej porze pomimo, że miałam 15 lat. Mój dom, stał w takim miejscu, że jedyna droga, aby dostać się do marketu prowadziła przez park, dość nieprzyjemny.

Wchodziłam właśnie do parku. W duchu modliłam się, aby droga przez niego minęła mi w spokoju i, żebym nie spotkała tam żadnego nachalnego typa, których w Londynie nie brakowało.

Miałam taki odruch, że gdy szłam sama, a na dworze było ciemno zawsze rozglądałam się na wszystkie strony, chcąc poczuć się bezpieczniej, ale nie zawsze była to dobra opcja. Tak było i tym razem.

Stawiałam kroki dosyć szybko, ponieważ kiedy tylko tu weszłam zauważyłam grupkę chłopaków siedzących na ławce. Nie miałam zamiaru robić sobie problemów. Cały czas słyszałam ich śmiechy, które mnie obrzydzały. Nienawidziłam ludzi po pijku, byli oni dla mnie obrzydliwi. Wszyscy, bez wyjątku.

Kiedy tylko ich minęłam odetchnęłam z ulgą i udałam się w stronę marketu, w którym byłam po kilku minutach. W sklepie odszukałam wszystkie produkty, które miałam kupić, poczym udałam się w stronę kasy. Kiedy czekałam w kolejce, poczułam wibrację w kieszeni, dlatego też wyjęłam z niej komórkę. Na wyświetlaczu zobaczyłam wiadomość od nieznanego numeru. Niezastanawiając się długo, kliknęłam na nieprzeczytaną wiadomość.
- "Gdybym był taką małą i głupiutką, jeszcze dziewczynkę bałbym się chodzić sam po ciemku. Zwłaszcza jak jest tylu napalonych facetów wokół.
P.s Twój tyłeczek jest bardzo seksowny "

Mało nie pękłam ze śmiechu, kiedy czytałam tekst wiadomości na ekranie mojego telefonu, ale powstrzymałam się, bo wiedziałam, że wokół mnie znajduje się pełno ludzi. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś był taki durny, aby wysłać mi takiego sms'a. Dla mnie to było śmieszne. Jedyne co mnie ciekawiło to, to kto to wysłał, a nie przychodziło mi nic sensownego do głowy. Sama do końca nie wiedziałam, co mam o tym sądzić. Ale nie miałam zbytnio na to czasu, ponieważ zaraz musiałam zacząć pakować zakupy do reklamówek. Kiedy to zrobiłam, podałam ekspedientce należytą sumę, poczym wyszłam ze sklepu.

Kiedy wyszłam na zewnątrz, poczułam rześkie powietrze podraźniające moje policzki. Na dworze nie było przyjemnej pogody, ale ja pomimo tego postanowiłam iść okrężną drogą, aby znowu nie iść przez ten park. Wyrzuciłam zupełnie z głowy sms'a, którego dostałam parenaście minut temu. Teraz, znowu moje myśli wirowały wokół Patrick'a.

~~~~~
Chciałabym was prosić, aby każdy skomentował rozdział. Zajmie wam to chwilę, a dla mnie jest to motywacja do dalszego pisania. A jeżeli jest więcej komentarzy, jest szansa, że rozdział pojawi się szybciej. Proszę, aby były one szczere.
Mam nadzieję, że początek opowiadania wam się podoba. Wiecie, to jest dopiero początek, chociaż mam nadzieję, że wam się podoba.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Jeżeli chczecie ze mną popisać, albo się o coś pytać, zapraszam na mojego aska:
ask.fm/Juliaaaa235

PAMIĘTAJCIE O KOMENTARZACH

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 2

Przy stole wciąż panowała napięta atmosfera. Maura i mój tata, starali się ją rozładować, lecz na marne. Wiedziałam, że będzie ciężko, jeżeli wraz z Niall'em kłócimy się już pierwszego dnia, to co będzie potem? Gdy się dowiedziałam, że partnerka mojego ojca ma syna, miałam wątliwości i okazały się one słuszne.

Spojrzałam na blondyna, który nawet nie przejmował się naszą obecnością, tylko pisał sobie sms'y na telefonie. Kawał dupka z niego, widać to gołym okiem. Nie wiem jak z nim wytrzymam, kiedy nasi rodzice się spotykają.

- Kochanie, podasz mi sól? - spytał, tata. Sięgnełam po szklany pojemniczek z solą, po czym mu go podałam. Nawet nie miałam ochoty kończyć kolacji. Mimo, że polubiłam Maurę, to jej syn nie przypadł mi do gustu, ale niezamierzałam tego mówić, bo nie chciałam niczego psuć.
- Mamo, mogę już iść, bo chcę się spotkać z Chanell? - spytał, Niall, a ja odruchowo przekręciłam oczami. Był kompletnym idiotą. Kiedy powiedział, że chce się spotkać z jakąś dziewczyną, od razu pomyślał, że są razem. Ale co ona w nim widziała? Znałam go godzinę, ale już wiedziałam, że jest głupi.
- Teraz chczesz wyjść?! Zapomnij, Niall. - odpowiedziała, Maura. Kobieta, zachowywała się bardzo poważnie i starała się być nieugięta. Co mi się podobało.
- No, mamo...Ale chcę się spotkać z dziewczyną. Ty jak chciałaś się spotkać ze swoim facetem to przyszłaś, tak? - jego głos był wkurzony, co dało się usłyszeć, ale po kobiecie widać było, że tak łatwo się nie zgodzi, aby wyszedł z naszego domu. A szkoda.
- Nie, Niall to nie to samo. Zostajesz i koniec dyskusji.
- To jest to samo i chcę Ci oznajmić, że właśnie wychodzę.  - powiedział, a następnie wstał od stołu i wyszedł.

Spojrzałam na Maure, w której aż się gotowało, ale nie dziwiłam się, każdy na jej miejscu by się zdenerwował. Tata, złapał ją za ręke i delikatnie pogładził po plecach. Szkoda mi jej było, a zwłaszcza wtedy gdy zobaczyłam, że zaczęła płakać.
- Nie płacz. - powiedziałam, po cichu do kobiety. Ta się na mnie spojrzała i delikatnie uśmiechnęła.
- Dziękuję, Holly. Ja już nie mam do niego siły. Ty jesteś całkiem inna, zupełnym przeciwieństwem mojego syna. Bardzo chciałabym, aby Niall był taki. - jej głos był bardzo smutny. Było mi jej po prostu żal, chociaż znałam ich od zaledwie godziny, to zdążyłam zauważyć, że blondyn wogóle nie szanuje swojej mamy. Ja bym oddała wszystko, aby moja była teraz ze mną.

***
Idąc do szkoły. Miałam nadzieję, że spotkam Patrick'a, chłopaka, w którym jestem zakochana już od dawna. Lecz, był tego minus, mianowicie on nie zwracał na mnie uwagi. Chociaż miałam nadzieję, że to się zmieni. Miałam zamiar walczyć o chłopaka, który mi się podoba.

Wchodząc na teren szkoły, zaczęłam rozglądać się za moją przyjaciółką, której kompletnie nie mogłam znaleźć, a było to dziwne, bo zawsze czekała na mnie w tym samym miejscu. Ustałam, więc na dziedzincu i zaczęłam jej wypatrywać, lecz zdało się to na nic. W zamian za to zauważyłam Patrick'a, a zaraz za nim, podążającą Kate. Co jest grane?

- Co jest? - spytałam ją, gdy tylko się przywitałyśmy.
- Nic. A co ma być? - spytała. Po jej minie mogłam zauważyć, że jest trochę speszona, a to już świadczyło o tym, że kłamie, ale postanowiłam nie drążyć tematu. Wyszłabym wtedy na jakąś zazdrośnicę, a tego nie chciałam.
- Tak tylko spytałam.
- Aha. Ok. - odpowiedziała, i razem udałyśmy się do wejścia do szkoły.

Dzisiaj, nie miałam ochoty siedzieć w tym budynku. Chciałabym pójść na zakupy czy coś w tym stylu, ale jakoś w ostatniej chwili rezygnowałam. A w szczególności, że dzisiaj mam strasznie nudne lekcję, może z wyjątkiem ostatniej,  na której mam w-f.

Kiedy tylko weszłyśmy do środka, dało się usłyszeć hałas i gmar uczniów, ale do tego zdążyłam się już przyzwyczaić. To było na porządku dziennym. Kierowałyśmy się korytarzem w stronę sali, w której miałyśmy rozpocząć lekcję. Cały czas myślałam o tym jak zobaczyłam Kate i Patrick'a razem idących, to naprawdę wyglądało jednoznacznie. Ale nie mogłam uwierzyć w to, że moja najlepsza przyjaciółka byłaby zdolna do czegoś takiego.

W mojej głowie cały czas siedziały te same myśli. Kate i Patrick. Mimo, że jest to moja przyjaciółka to, przecież wszystko jest możliwe i Patrick'owi może ona się podobać.
- Holly, o czym tak myślisz? - spytała.
- O wczorajszej kolacji. Wiesz, była dziewczyna mojego ojca ze swoim synem i była to jedna, wielka masakra. Maura, jest bardzo fajna, ale Niall, jej syn, jest beznadzjejny. - powiedziałam, a ona się zaśmiała. Skłamałam, ale nie mogłam jej powiedzieć prawdy, bo wiedziałam, że mogłaby być na mnie zła o moje podejrzenia, a tego nie chciałam. Była zbyt ważną osobą dla mnie.

- OMG! - usłyszałam pisk swojej przyjaciółki. Popatrzyłam się na nią ze zdezorientowaniem. - Patrz! - pokazała mi palcem, na jakąś postać, która znajdowała się dalej od nas. Odwróciłam twarz w tamtą stronę i, aż mnie zatkało. Kilkanaście metrów przed nami stał, Niall. Chciałam mu w tym momencie coś zrobić, nie dość, że będę go pewnie często widywać w czasie wolnym, to jeszcze będzie chodził do tej samej szkoły. Gorzej być nie mogło.

- Jakie ciacho, co?! - w głosie, Kate słychać było podekscytowanie, ale niewiedziałam z czego ona się tak cieszy. Przecież on jest gorszy od kogolwiek.
- Niezauważyłam. Ale wiem, że nie ma on mózgu. Kompletnie. - odpowiedziałam, a ona popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Ale skąd wiesz...Ty go znasz?!
- Niestety. Wczoraj się okazało, że o to ten Niall, jest synem dziewczyny mojego tatusia. - zrobiłam skwaszoną minę, a Kate jeszcze bardziej zaczęła się cieszyć.
- Poznasz mnie z nim? - zamurowało mnie. Moja najlepsza przyjaciółka, chciałaby się umówić z największym dupkiem jakiego znam?! Ja napewno do tego nie dopuszczę.
- Nie! To, że jest przystojny, to nie znaczy, że jest fajny. - odpowiedziałam, a za chwilę poczułam jak blondynka lekko mnie uderzyła w ramię. Nie obraziłam się na mnie, ponieważ wiedziałam, że było to w żartach.
- Spójrz na niego! Przecież to ideał... - zaczęłam już się śmiać z tego jak Kate reaguje na Niall'a. To naprawdę było zabawne.
- Tak, tak. A teraz chodź, bo jest już po dzwonku. - powiedziałam, łapiąc przyjaciółkę za dłoń i prowadzą ją do sali od matematyki.

Tak samo jak nie znosiłam tego przedmiotu, to tak samo nie lubiłam nauczycielki od niego. Była wprost okropna. Zawsze potrafiła znaleźć powód, aby się do kogoś czepiać. Jak na nasze nieszczęście doszłyśmy do sali, kiedy już wszyscy byli w środku.
- Dzień dobry. Przepraszamy, za spóźnienie. - powiedziała, za nas dwie, Kate. Nauczycielka, zmierzyła nas ostrym spojrzeniem.
- Dzień dobry. A panienki to nie słyszą dzwonka na lekcję?
- Słyszałyśmy, ale po prostu byłyśmy na końcu szkoły i dopiero teraz, jak widać, doszłyśmy. - tym razem to ja starałam nas wybrnąć z tej sytuacji. Kobieta, głośno westchnęła, po czym swój wzrok przeniosła na dziennik.
- Siadajcie. Będziecie miały spóźnienie.

Z wielką ulgą udałam się wraz z Kate do ławki, w której siedziałyśmy. Naprawdę myślałam, że będzie gorzej, a tu miłe zaskoczenie.

***
Ubrana w strój na w-f, szłam na sale gimnastyczną. Była to jedyna dzisiejsza lekcja, na którą chciało mi się iść. Przez wszystkie godziny musiałam wysłuchiwać o Niall'u. Kate, aż buzia się nie zmaykała, taka była nim podekscytowana. A ja kompletnie nie wiedziałam, czemu on się jej tak podoba. Przecież to był kompletny idiota.

Gdy lekcja już się zaczęła, to nauczyciel kazał nam iść po piłki do siatkówki. Z tego względu, że nie miałam zamiaru się przepychać, ustałam z boku i zaczekałam, aż każda z dziewczyn weźmie dla siebie po piłce. Kiedy było wolne miejsce przy koszyku, zbliżyłam się do niego i zaczęłam szukać odpowiedniej piłki.

- Kogo to moje oczy widzą. - usłyszałam, za sobą głos, Niall'a. Odwróciłam się w jego stronę i delikatnie się zaśmiałam.
- Coś chczesz? - zapytałam, ze sztucznym uśmiechem. Blondyn, się zaśmiał.
- Chyba śnisz. Prędzej wpadnę pod samochód niż będę chcieć coś od Ciebie. - na jego słowa, mimowolnie przekręciłam oczami. Ten chłopak naprawdę wkurzał ludzi.
- Cieszę się. A teraz wracam na lekcję, bo nie chcę marnować czasu na kogoś takiego jak ty. - powiedziałam, i bez słowa go minęłam.
- Holly, nie rób z siebie księżniczki, którą nie jesteś. - powiedział.

I ciekawe kto tak się zachowuje, bo napewno nie ja. To on myśli, że cały świat kręci się wokół niego i każdy musi mu nadskakiwać. Ale ja nie mam zamiaru czegoś takiego robić.
- Niall, daj spokój, bo to jest nudne. Najpierw spójrz się na siebie, a później na innych i ich oceniaj, ale pamiętaj...zacznij od siebie. - powiedziałam i się od niego oddaliłam.

Zobaczyłam jak dziewczyny z mojej klasy, przyglądały się naszej rozmowie. Byłam przekonana, że teraz zaczną się pytania o niego.

~~~~~~
Myślę, że spodoba wam się rozdział :)

Pamiętajcie, że możecie zadawać mi pytani na asku. Z chęcią odpowiem na wszystkie :)
ask.fm/Juliaaaa235

środa, 4 lutego 2015

Rozdział 1

Wracałam ze szkoły do domu. Rano, mój ojciec powiedział, że musi ze mną poważnie porozmawiać, a ja kompletnie nie wiedziałam o co może chodzić. A jego mina wydawała się być poważna. Trochę bałam się tej rozmowy, ale z drugiej strony to nie mogło być coś bardzo strasznego.

Przekręcając klucz w drzwiach domu. Zobaczyłam, że na podjeździe stoi samochód ojca, a to oznaczało, że wrócił już z pracy. Chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. Od progu domu, dało się wyczuć niosące się z kuchni zapachy.
- Jestem! - krzyknęłam, wieszając kurtkę, a następnie zdjęłam ze swoich nóg adidasy. Gdy tylko chwyciłam torbę i wyszłam z korytarza, ujrzałam mojego tate wychodzącego z kuchni, który miał na sobie zielony fartuch. Może to i dziwne, że męźczyzna umie gotować, albo sam robi to z własnej woli, ale my musieliśmy radzić sobie sami od kilku lat. A tata, musiał nauczyć się gotować i robi to teraz bardzo dobrze.

- Dobrze. Możesz mi pomóc, bo jest już po szesnastej? - spytał, a ja kiwnęłam głową. Odłożyłam torbę na kanape w salonie, po czym skierowałam się do kuchni, gdzie był już mój ojciec.
- O czym chciałeś ze mną porozmawiać? - spytałam, wchodząc do pomieszczenia. Ojciec, westchnął po cichu, odwracając się w moją stronę.
- Posłuchaj. Od jakiegoś czasu spotykam się z pewną kobietą, ma na imię, Maura. I dzisiaj będzie u nas na kolacji. - powiedział i patrzył na mnie, wyczekując mojej reakcji.

Po pierwszyn wrażeniu byłam dość zaskoczona, ponieważ nawet nie podejrzewałam, żeby z kimś się spotykał. No, ale cieszyłam się, że kogoś zapoznał, bo nadszedł już ten czas. W końcu od śmierci mojej mamy minęło już 5 lat, a ja chciałam, aby był szczęśliwy.

- Cieszę się. - powiedziałam, a na twarzy mojego ojca ukazał się uśmiech.
- Naprawdę? Wiesz, bałem się, że możesz być zła.
- Nie mam powodu. Cieszy mnie to, że w końcu kogoś zapoznałeś i, że jesteś, mam nadzieję, szczęśliwy. - powiedziałam, a ojciec się uśmiechnął, uznałam to za odpowiedź twierdzącą. - A jaka jest?
- Maura, jest bardzo miła, cudowna, wesoła. Jesteście bardzo do siebie podobne z charakterów. Ma bardzo dobre serce, tak jak zresztą ty. Ale oprócz tego, chciałbym, abyś wiedziała, że ma ona syna. - powiedział, a mi mina trochę zrzedła. Nie przypuszczałam, że ojciec zwiąże się z kobietą, która ma dziecko. Ale najwidoczniej dla niego to nie była żadna przeszkoda. Ale też mógł pomyśleć, że może to nie wróżyć nic dobrego, ale postanowiłam, że nie będę mówić mu, że to mi się nie podoba. Za bardzo był szczęśliwy, a ja nie chciałam tego psuć.

Ja, zajęłam się robieniem sałatki. Nie umiałam za dobrze tego robić, ale myślę, że nikogo nie otruję. Chociaż nic nigdy nie wiadomo. Wrzciłam liście sałaty do miski i zajęłam się krojeniem rzodkiewki. Kiedy to skończyłam robić, zajęłam się jej przyprawianiem.
- Jeżeli ona będzie dobra, to nie wiem. - westchnęłam, a mój ojciec się zaśmiał. I oto jest wsparcie mojego taty. Naprawdę, nie ma co. - Dzięki, tato.
- No co? Napewno nie jest, aż taka zła jak te ciasto, które nie dawno spaliłaś. - ojciec zaczął się śmiać, aż sam mnie tym zaraził. Tak. Sama nie wiem jak to możliwe, ale spaliłam ciasto, które parę dni temu piekłam. Do dzisiejszego dnia nie wiem jak to się stało.

***
Szukałam w szafie jakiegoś odpowiedniego stroju na dzisiejszy wieczór. Prawdę powiedziawszy nie wiedziałam za bardzo jak mam się ubrać, a chciałam sprawić dobre wrażenie na partnerce mojego ojca.

Po dość długuch wyszukiwaniach, w końcu znalazłam coś odpowiedniego. Wyciągnęłam wieszak, na którym wisiała biała sukienka, sięgająca mi do kolan. Uważałam, że jest ona idealna na taką okazję. Do niej, wyciągnęłam białe bolerko na krótki rękaw. Wybrane ubrania, położyłam na łóżku, ponieważ musiałam wybrać buty. W przeciwieństwie do ubrań, ten wybór poszedł mi szybko, ponieważ, po krótkiej chwili wyciągnęłam czarne szpilki, które ułożyłam przy łóżku. Pozostawiając strój w pokoju, udałam się do łazienki.

Ściągnęłam z siebie moje dotychczasowe ubrania i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę, ustawiając ją na idealną temperaturę, po czym opłukałam swoje ciało, gdzie następnie wtarłam w nie, mydło i opłukałam z siebie pianę. Wychodząc spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i skierowałam się do pokoju, w którym założyłam, wcześniej przygotowane ubrania, a następnie zrobiłam sobie lekki makijaż.

Wychodząc z pokoju, ujrzałam mojego ojca stojącego na dole, przy lustrze, który jeszcze wiązał krawat. Wtedy ogarnął mnie strach. Zaczęłam się bać, że Maura mnie nie polubi, a to było dla mnie bardzo ważne, gdyż była ona partnerką mojego ojca. Czyli bardzo ważną osobę w jego życiu, a nie chciałabym mieć z nią złych kontaktów, chociaż jej jeszcze nie znałam.

Gdy po domu rozbrzmiał się dzownek do drzwi, poczułam ból brzucha, a to było u mnie normalne gdy się czegoś bałam.
- Ślicznie wyglądasz córciu. - powiedział, tata.
- Ty również. - powiedziałam i oboje z ojcem się do siebie uśmiechneliśmy. Chwilę później, tata był już przy drzwiach. Chwycił za klamkę, a kilka sekund później w progu ujrzałam kobietę po czterdziestce wraz z synem. Maura, miała na twarzy przylepiony bardzo przyjemny uśmiech, w przeciwieństwie do jej syna, który miał grobową minę, aż nie chciało się na niego patrzeć.

Mój tata i kobieta czule się ze sobą przywitali, aż chciało się na nich patrzeć i to z wielką przjemnością. Spojrzałam na chłopaka, który swój wzrok wbity miał w podłogę. Chwilę na niego popatrzyłam, a potem spojrzałam na jego matkę.
- Dobry wieczór. - przywitałam się, a kobieta zaczęła zbliżać się w moją stronę.
- Cześć, Holly. Muszę Ci powiedzieć, że jesteś jeszcze ładniejsza niż na zdjęciach, które pokazywał mi twój tata. - powiedziała, a jej głos wydawał się być bardzo miły. Cały czas miała uśmiech na twarzy. Miałam wrażenie, że od samego początku ją polubiłam.
- Dziękuję. - odpowiedziałam.
- A to jest mój syn, Niall. - powiedziała, pokazując dłonią blondyna, który nawet nie zareagował na zdanie wypowiedziane przez swoją matkę. Najwidoczniej nie był entuzjastycznie nastawiony do tej kolacji, albo też wcale nie chciał tu przychodzić. - Niall, może byś się chociaż przywitał? Chociaż teraz mógłbyś zachowywać się jak cywilizowany człowiek.
- Oj, daj spokój! Nie muszę się przedstawiać, ani witać, bo zrobiłaś to doskonale za mnie. Zresztą jak zawsze. - prychnął.

Maura, spojrzała na mojego ojca, który pokręcił głową. Na pierwszy rzut oka, Niall wydawał mi się być zagubiony, albo były to tylko pozory. Blondyn, już się nie odezwał, a po chwili cała nasza czwórka siedziała w kuchni, przy stole. Dało się zauważyć, że kobieta wraz z moim ojcem są szczęśliwi, z czego naprawdę się cieszyłam. Maura, okazała się być naprawdę, bardzo miłą osobą.
- Tata, dużo mi o tobie opowiadał. - zwróciła się w moją stronę, na co się uśmiechnęłam.
- Mi nie zdążył za dużo opowiedzieć, bo dopiero dzisiaj się dowiedziałam. - powiedziałam, ale dopiero gdy usłyszałam swoje słowa, zrozumiałam co powiedziałam. Zrobiło mi się trochę głupio i nie wiedziałam jak mam wybrnąć z tej sytuacji. Spojrzałam niepewnie na kobiete, która miała wzrok wbity w stół.

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie śmiech Niall'a. Spojrzałam na chłopaka, który z widocznym rozbawieniem, kręcił głową.
- Co Cię tak śmieszy? - powiedziałam z ironią w głosie, a Niall spojrzał na mnie. Jego wzrok był straszny, gdy tylko na niego spojrzałam mogłam się przestraszyć.
- To moja sprawa, nie twoja. - odezwał się.
- Normalne, że to twoja sprawa, ale zachowałeś się, jak jakiś chory człowiek na umyśle. Siedzisz przy stole i nagle zaczynasz się śmiać. Nie uważasz, że to dziwne? - nie wiem czemu, ale to mnie rozśmieszyło, a Niall wręcz przeciwnie. Gdy tylko usłyszał moje słowa, jego mina zmieniła postać z rozśmieszonej, na poważną.
- Jeżeli chczesz tak bardzo wiedzieć. To śmiałem się z tego co przed chwilą powiedziałaś do mojej mamy. - wymusił się na fałszywy uśmiech. Jeżeli przed parunastoma minutami było mi go trochę szkoda, to teraz ani w jednym procencie tak nie było. Czułam, że zaraz wybuchnę ze złości, ale niechciałam dawać mu tej satysfakcji.
- Nie przejmuj się nim, Holly. On z regułu taki jest. A twoje słowa, ani w najmniejszym stopniu mnie nie uraziły. - powiedziała w moją stronę, a mi zrobiło się trochę lżej, chociaż nie wiedziałam czy jej słowa były prawdziwe, czy tylko tak powiedziała, aby nie robić mi przykrości.
- Jasne... - powiedział, Niall, a ja miałam ochotę coś mu zrobić.

~~~~~~
Podoba wam się pierwszy rozdział? ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Pamiętajcie o moim asku :)
ask.fm/Juliaaaa235

sobota, 31 stycznia 2015

Prolog...

Czy gdyby poznali się w innych okolicznościach, ich miłość mogłaby trwać?
Czy gdyby on kochał ją tak samo mocno jak ona jego, mogliby być ze sobą?
A jak on nie był by takim egoistą, czy wszystko byłoby inaczej?
Jeżeli ona nie złapałaby się na jego gierki, czy wtedy wszystko byłoby normalnie?
Tak jak powinno być?
A gdyby Ci wszyscy ludzie, zrozumieli, że oni się kochają?
Dlaczego oni patrzyli na tylko NA TO?
Czemu nie spojrzeli na ich uczucia?
Dlaczego ich nie dostrzegli?
Czemu zrozumieli, gdy było już za późno?
Za późno na wszystko...
Czy przysłowie "Od nienawiści do miłości" jest prawdą?

~~~~~~~~
Witam was, co sądzicie o prologu? Zaciekawiłam was? Mam do was ogromną prośbę, niech każdy kto przeczyta prolog, wyraził swoją opinię. W ten sposób będę wiedziała, że chczecie czytać te opowowiadanie...
Chciałabym wam obiecać, że nie zawiodę was tak jak z poprzednim opowiadaniem, które kompletnie zniszczyłam. Obiecuję to wam z całego serduszka <3
NIECH KAŻDY WYRAZI SWOJĄ OPINIE, BĘDZIE TO DLA MNIE ZNAK, ŻE CHCZECIE TO CZYTAĆ :)

ask.fm/Juliaaaa235

Bohaterowie...

Holly Brooks (15 lat)
"Moje życie, było normalne. Było jak każdej nastolatki w moim wieku. Gdy pojawił się on, nie sądziłam, że wszystko się zmieni. On, zabrł mi wszystko. Byłam tylko jego marionetką, lecz wtedy tego nie rozumiałam..."

Niall Horan (19 lat)
"Byłem 19-latkiem, potrzebującym się wyszaleć. Żyłem pełnią życia i nigdy nie pomyślałbym, że czyjaś decyzja może zmienić całe moje życie. Pojawiła się ona, dziewczyna, na której nie wiem czy mi zależało. Ale taki już byłem, nie obchodziło mnie to, co inni myślą o mnie."

Patrick Taylor (16 lat) "Pokochałem ją, naprawdę ją pokochałem, a chyba jej wcale nie znałem. Nie widziałem, co rozgrywa się tuż za moimi plecami. Byłem ślepy. Działa się sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, a ja nic nie mogłem zrobić..."